„Większość z Państwa może być zaskoczonych”. Trzaskowski odpowiada na list Kaczyńskiego
We wtorek Prawo i Sprawiedliwość opublikowało list prezesa do członków partii. Jarosław Kaczyński apelował w nim o mobilizację przed wyborami prezydenckimi, ale też ostrzegał, co mogłoby by się stać, gdyby Andrzej Duda nie sięgnął po reelekcję. „Mamy dziś stan alertu, który się skończy dopiero wtedy, gdy odniesiemy zwycięstwo” – zadeklarował. Dużo miejsca poświecił także głównemu kontrkandydatowi Dudy, nazywając Trzaskowskiego „przedstawicielem skrajnej lewicy” i twierdząc, że „nikt rozsądny” nie może liczyć na „konstruktywną postawę KO lub wyłonionego przez tę formację kandydata na Prezydenta RP”.
Trzaskowski odpowiada na list Kaczyńskiego
Sam zainteresowany po trzech dniach odpowiedział, również listownie, prezesowi PiS. Trzaskowski odniósł się na początku do stwierdzenia Kaczyńskiego, że „zwycięstwo kandydata KO oznaczałoby ciężki kryzys polityczny, społeczny i moralny”. Zapewnił, że chce szukać porozumienia i dialogu także w politycznymi oponentami. „Nie możemy żyć ciągle w stanie napięcia, konfliktu i kryzysu. Musimy spróbować znowu być wspólnotą, mimo że często się ze sobą różnimy” – zaapelował.
Prezydent Warszawy przyznał, że przy wyłączonych kamerach „politycy potrafią za sobą normalnie współpracować” i rozmawiać ponad podziałami. „Domyślam się, że większość z Państwa może być zaskoczonych moim listem. Dużo czasu musi upłynąć, żebyśmy znów zaczęli prowadzić normalny spór o wartości i sprawy merytoryczne. Bez nienawiści i agresji. Kiedyś trzeba jednak zrobić pierwszy krok. Ktoś pierwszy musi wyciągnąć rękę” – przekonywał.
Trzaskowski zaznaczył, że od zawsze szuka kompromisu, a najbliższe tygodnie powinny stanowić okazję do rozmowy o Polsce. „Prowadźmy dialog między sobą, bez pośrednictwa państwowych mediów i polityków. Może się okazać, że nie różni nas aż tyle. Wszyscy mamy prawo do patriotyzmu, do miłości do naszego kraju. Polska bez podziałów jest silniejsza. Takiej Polski chcę” – zaapelował do przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. Na zakończenie zwrócił się do osób o innych niż on poglądach, przekonując, że szanuje je teraz, i będzie je szanował jako prezydent.